Poza swojsko brzmiącą
nazwą Kutaisi nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Stara katedra,
będąca niby na liście UNESO jest chyba w odbudowie i za pare lat
będzie pewnie lśnić nowością. Innych zabytków nie stwierdzono,
w zamian za to turysta może przebierać w zakładach fryzjerskich
albo cukierniach. Nie udało się nam znaleźć nawet porządnej
restauracji i musieliśmy zadowolić się różowym barem mlecznym
Flaming. Troche mało jak na drugie co do wielkości miasto w Gruzji,
zamieszkałe od paru tysięcy lat i będące pare razy stolicą.
Dopiero nocą budynki zaczynają wyglądać bardziej reprezentacyjnie
i fotogenicznie.
Za to parę kilometrów za miastem jest prawdziwa perełka, klasztor w Gelati. Położone jak zwykle nad wielką przepaścią to miejsce ma tysiąc lat historii, dobrze zachowane freski, mozaiki i groby wielu władców gruzińskich.
No comments:
Post a Comment