Saturday, February 12, 2011

Wielki Brat radzi

Przez ostatnie półtora tygodnia przeglądałem każde wydanie Straits Times, głównej gazety na wyspie. Nie było dnia bez artykułu o MM, wywiadu z nim, reklamy najnowszej książki. Po kilkudziesięciu latach rządzenia krajem i pomimo formalnego zrzeczenia się władzy Minister Mentor Lee Kuan Yew cały czas obecny jest w umysłach Singapurczyków. Wypowiada się na każdy temat, ostrzega, poucza, istny Wujek Dobra Rada. Wolna prasa w Singapurze praktycznie nie istnieje, pod tym względem kraj klasyfikowany jest na 136 miejscu na swiecie, niżej od Wenezueli, Mołdawii, Kuwejtu czy Mauretanii. Gazety piszą to, co chce władza a władza ciągle potrzebuje Ministra Mentora do sterowania społeczeństwem.

Tylko w ciągu ostatnich dziesięciu dni mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że MM:
- nie na nic przeciwko zasiadaniu gejów i lesbijek w parlamencie (a w lokalnym kodeksie karnym seks homoseksualny traktowany jest cały czas jak wykroczenie...)
- ostrzega przed muzułmanami, niechcącymi jakoby integrować się z resztą społeczeństwa
- radzi Hindusom posyłać dzieci do szkół singapurskich a nie hinduskich, żeby lepiej przygotować je do życia
- popiera system jednopartyjny, Singapur jest zbyt mały, żeby wykształcić elity polityczne dla więcej niż jednej partii (w ciągu całej niepodległej historii opozycja nie miała więcej niż 4 (słownie: cztery!) miejsca w parlamencie. Obecnie ma dwa, partia rządząca ma 92).
- jednocześnie boi się, że partia rządząca może kiedyś stracić władzę, może nie za dziesięć albo dwadzieścia lat ale później kto wie.
- prosi o zburzenie swojego domu po własnej śmierci, ceny grunty w tym miejscu pójdą w góre, zamiast muzeum lepiej zbudować w tym miejscu kolejne centrum handlowe albo apartamentowiec.
- dzieli się poglądami na wychowanie dzieci, tatuaże, muzyke gotycką... ufff

Nazywany jest guru, mistrzem strategii, mentorem. "To wielkie szczęście, że Singapur ma takiego człowieka jak MM Lee, jego dalekowzroczności i mądrości zazdroszczą nam inne kraje. To wielki przywódca, jego mądre słowa pomagają wszystkim." - to cytat z listów do redakcji. Łubudubu, łubudubu...

A dlaczego ludzie nie buntują się przeciwko takiemu praniu mózgów? I na to MM też ma odpowiedź: "mniej ważne jest, czy Singapur jest w demokratycznym krajem i czy ludzie cieszą się pełnią praw. Ważne jest, że wyspa cały czas przyciąga inwestorów, oferuje dobrze płatną pracę swoim mieszkańcom i zapewnia wygodne życie". Ot, cały sekret długiego utrzymywania się przy władzy, ku rozwadze politykom z innych krajów.

Monday, February 7, 2011

Inwazja

Są wszędzie: na wystawach sklepowych, na plakatach, w telewizji, w gazetach, na straganach. Duże, ponad trzymetrowe, i malutkie, mniejsze niż centymetr. Z papieru, z gipsu, plastiku i nawet z kwiatów (te ostatnie podlewane są podobno co drugi dzien a kwiatowe ubytki są regularnie uzupełniane). Niektóre wyglądaja jakby żywcem wyjęte z azjatyckiej kreskówki, z ogromnymi oczami i trochę przerażającym wyglądem. Inne stylizowane na ludzi, w garniturze i z muszką. Są białe, żółte, różowe, złote.

Ich inwazja została zaplanowana pół roku temu i kosztowała podobno ponad 200 000$. Potrwa mniej więcej do połowy lutego, a potem skończy się równie szybko jak się zaczęła. Tylko niektóre z nich, zaprojektowane w stylu europejskim, wrócą w kwietniu zapowiadając Wielkanoc.

 
 

Króliki opanowały Singapur. Aż strach pomyśleć jak będzie witany rok szczura...