Sunday, July 27, 2014

Green Light District

O prawdziwych hippisów w dzisiejszych czasach trudno. Jedną z ich ostatnich enklaw w naszym skomercjalizowanym zgniłym kapialistycznyn świecie jest Christiania w Kopenhadze.


Założona na terenach opuszczonych koszarów na początku lat 70. ubiegłego wieku uzyskała na przestrzeni lat sporą autonomię i oficjalnie nie do końca podlega prawu duńskiemu. Pewnie dlatego miejsce to stało się bezpieczną przystanią dla wszelkiej maści anarchistów, wolnych ptaków a przy okazji także prostytutek i dealerów narkotyków. Ci ostatni wcale nie kryją się ze swoim towarem i w biały dzień na głownej ulicy Chritsiani sprzedają haszysz i marihuane. Wykazują się przy tm sporą dawką autoironii, parę lat temu w odpowiedzi na apel władz o bardziej dyskretne uprawianie swojego procederu zaczęli handlować ubierając się w wojskowe mundury z kamuflażem.



Komuna rządzi się swoimi prawami i jak do tej pory funkcjonuje całkiem nieźle. Można zastanawiać się, czy to dzięki zakazowi posiadania kamizelek kuloodpornych, jeżdżenia samochodami lub z powodu zakazu biegania po głównej handlowej ulicy. A może dlatego, że wielu innych zakazów nie ma i samorządna i samofinansująca się Christiania może być alternatywą dla zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej?



Niezależnie od odpowiedzi i dopóki komuna jeszcze istnieje, warto wybrać się tam choćby na chwilę i nacieszyć się swobodami nieistniejącymi w naszej unijnej codzienności. A potem powrócić do naszej wspaniałej uregulowanej codzienności.