Wednesday, June 4, 2014

Kirgiskie niebezpieczeństwa

W Kirgistanie niebezpieczeństwo czai się wszędzie i potrafi zaatakować z zupełnie niespodziewanej strony. Zwykła wizyta w Tash Rabat, starym karawanseraju na trasie Jedwabnego Szlaku, może zmienić życie człowieka w sposób nieodwracalny.


Wszystko za sprawa grupy muzułmanów z południa Kirgistanu. Ludzie ci nie do końca byli świadomi pierwotnej roli budynku, wzięli go za stary meczet i zaczęli się w środku modlić. Po przyjeździe moim i podróżujacego ze mną żyda Idana od razu nas obstąpili i zaczeli z nami rozmawiać. Od słowa do słowa, poprosili nas o powtarzania za nimi parę razy pewnego zdania po arabsku. "La ilaha illa Allah...". Chwila nieuwagi i przeszlibyśmy na islam, a z tego wycofać się już nie da pod groźbą kary śmierci. Jak Idan zorientował się, co jest grane, powiedział tylko, że jest z Włoch, nie mówi w żadnym ludzkim języku i uciekł z karawanseraju w góry. A kirgiscy islamsci misjonarze, smutni, że nie udało im się zwerbować nowych wyznawców, przysiedli na trawie. Po chwili ich twarze znowu napełnily się nadzieją, na horyzoncie pojawił się bus z zachodnimi turystami...




No comments:

Post a Comment