Saturday, October 8, 2011

Na straganie w dzien targowy

W Warszawie po kulturotworczym bazarze na stadnionie XX lecia pozostalo tylko wspomnienie. W Almacie taki bazar wzbudzalby tylko usmiech politowania, w porownaniu z ogromnym rynkiem Baraholka nasz targ na stadionie bylby tylko mlodszym braciszkiem z kompleksami. 

Starczylo nam sil tylko na powloczenie sie po fragmencie tekstylnej czesci targowiska, co i tak zajelo nam dobre dwie godziny chodzenia po ogromnych halach, przeciskania sie przez waskie alejki, wymijania obnosnych sprzedawcow herbaty, goracej kukurydzy, szaszlykow i owocow. Dookola nas skorzane kurtki z Turcji, skorzane buty z Turcji, dzinsy z Turcji, niektore zalozone na manekiny topless, tureckie sa nawet skarpetki i czapki. Widocznie ten kraj jest synonimem dobrej jakosci, w przeciwienstwie do chinskiej czy uzbeckiej tandety :-). 

Sprzedawcy blyskaja zlotymi zebami, zachwalaja swoj towar i zapraszaja do zakupow. Niektorzy chowaja sie widzac aparat, wiekszosc usmiecha sie, przygladza wlosy, poprawia chustki i pyta, w jakiej gazecie bedzie mozna zobaczyc ich zdjecia.
 

W koncu padamy ze zmeczenia, rezygnujemy z czesci spozywczej, elektronicznej, samochodowej, budowlanej i kazdej innej i wracamy do centrum. Ostatni dzien w Almaty dobiega konca, jeszcze tylko pozegnalna wizyta w bani a potem powrot do zimnej Europy.

No comments:

Post a Comment