Patrząc na wnętrza co niektórych budynków w Petersburgu i
okolicach można dojść do wniosku, że ich twórcy mieli chyba kompleks małego
członka i żeby to sobie zrekompensować wydawali fortunę na wszelkiego rodzaju
zdobienia i dekoracje. Sęk w tym, że spora cześć z tych budowli sponsorowana
była przez rosyjskie caryce, a one problemów z męskimi organami raczej nie miały.
Wnętrze Carskiego
Sioła prezentuje się tak:
Katedra Izaaka tez
nie grzeszy skromnością :
...że już nie
wspomnę o subtelnym wystroju cerkwi Spass na Krowi:
Klasą samą dla
siebie jest Palac Zimowy i Ermitaż. Po wejściu do środka człowiek czuje się jak
bohater gry komputerowej uwięziony w labiryncie, z którego musi znaleźć
wyjście. Biega więc po róznych salach, idzie w lewo, w prawo, w górę, w dól,
znowu w lewo, znowu w dól a prędzej czy później i tak gubi się niezależnie od
tego, czy trzyma w ręku plan muzeum czy nie. A jak już po jakimś czasie wydaje się, że
znalazlo się drogę i widac światełko na końcu tunelu, nagle trafia się do sali,
o istnieniu której nie miało się wcześniej pojęcia i cały proces szukania
wyjścia rozpoczyna się na nowo. To, że każde pomieszczenie wygląda inaczej
zamiast pomagać przyczynia się raczej do szybkiego powstania oczopląsu.
Polecam lekturę "Carycy" Ellen Alpstten, która opisała życie Marty Skowrońskiej, Carycy Katarzyny, której mąż Piotr I Wielki budował Petersburg - wszystko stanie się jasne :)
ReplyDeletePs. nie chodzi o "małego" :-)
ReplyDeleteJuż googlam darmowego ebooka w internecie :-)
ReplyDelete