Pod koniec czerwca całe miasto dopada atak insomii. Nie wiadomo, w którym momencie kończy się zachód a od kiedy zaczyna wschód słońca, chowa się ono za horyzont tylko na chwilę a pomarańczowa poświata nie znika z nieba ani na sekundę
Na ulicach korki, nad brzegiem Newy masa ludzi spaceruje, pije piwo, wielu ku przerażeniu rosyjskiej kontroli ruchu lotniczego puszcza w powietrze lampiony. Na rzece panuje prawdziwy tłok, statki turystyczne odpływają co chwilę od nabrzeża załadowane turystami chcącymi z bliska obejrzeć otwieranie się mostów.
Całość dopełniają absolwenci świetujący koniec roku szkolnego. Kulminacją obchodów z niewiadomych mi powodów jest przepływanie tam i z powrotem czerwonego żaglowca, na którym według rosyjskiej bajki zakochany książe przybywa do swojej biednej ukochanej (i jaki to ma niby związek z zakończeniem szkoły?).
I tak codziennie przez całą noc. Pytałem znajomych kiedy w takim razie spią. Odpowiedź jest prosta: w zimie.
No comments:
Post a Comment