Sunday, April 6, 2014

Krótki kurs rozbijania się myśliwcem

Historia płata czasami figle; to co jeszcze nie tak dawno było top secret, teraz jest ogólnie dostępne dla przysłowiowego szarego człowieka. Kiedyś obywatel państwa - członka Układu Warszawskiego nie miał szansy zobaczyć z bliska bazy NATO, może za wyłączeniem szpiegów. Dziś za jedyne 100 szwedzkich koron wejść można do ex-supertajnej bazy lotniczej zbudowanej pod Goetheborgiem (dosłownie i w przenośni, hangary dla samolotów wykute są w skale 30 metrów pod ziemią). Co więcej, można posiedzieć sobie w kabinie prawdziwego myśliwca, poczuć się jak pilot i zastanawiać się, jak ten biedny człowiek był w stanie połapać się w tych wszystkich przełącznikach, guzikach, pokrętłach, dźwigniach i pedałach, mając cały czas na głowie kask, przez który nic nie widać. 



Można także osiągnąć wyższy stopień wtajemniczenia i polatać na symulatorze samolotu odrzutowego. Wskakujemy do kabiny myśliwca, łamiemy przepisy BHP niezakładając hełmu, zwalniamy hamulec i powoli posuwamy się do przodu. Po krótszym lub dłuższym czasie udaje się nam zrozumieć, do czego w samolocie są pedały i może nawet udaje się nam ustawić względnie na środku pasa startowego. Potem jest już z górki, przepustnica do przodu, rozpędzamy się ile sił w silniku, ciągniemy drążek sterowy do siebie i z reguły wzbijamy się w powietrze (z reguły, bo da się też pojeździć samolotem po trawie, dopiero wjechanie pod drzewo kończy tą pasjonującą przygodę). W powietrzu można wywijać beczki, korkociągi i wszystko inne, czego dusza zapragnie. Chodzą plotki, że da się także wylądować, ale jedyne co udało się piszącemu te słowa to wbić się w ziemię lub w wodę pod różnymi kątami i z różną prędkością...

No comments:

Post a Comment