Sunday, April 13, 2014

Francuska szkoła walki

Francuzi mają wprawę w wydawaniu kupy pieniędzy na bezużyteczne rzeczy a potem robieniu z nich atrakcji turystycznych. Tak było z wieżą Eiffla, tak jest też z twierdzami tworzącymi kiedyś linię Maginota. Zbudowane w latach trzydziestych ubiegłego wieku i kosztujące miliardy franków ogromne umocnienia miały za zadanie w razie kolejnej wojny zatrzymać Niemców. Prawie się udało, ale "prawie" czyni różnicę - naziści przeszli spacerkiem przez kraje Beneluksu i podbili Francję w sześć tygodni. Setki ton betonu i stali poszły na marne. I aż dziw, że niektóre nacje nie uczą się na błędach, w latach zimnej wojny sporo fortyfikacji zostało naprawionych i miało tym razem zatrzymać Armię Czerwoną...


Z czasem ktoś poszedł po rozum do głowy i dał sobie spokój z militarnymi ambicjami, od tej chwili fortyfikacje stały się atrakcją turystyczną. Jedne z największych i najlepiej zachowanych kompleksów obronnych można podziwiać w Schoenenbourgu, rzut beretem albo strzał działem od Strasbourga.



Życie żołnierza w twierdzy nie było wcale takie złe, na pewno nie gorsze od jego kolegi ganiającego na powierzchni z bagnetem za czołgami. Jak tylko udało się przezwciężyć klaustrofobię i przyzwyczaić do życia 30 metrów pod ziemią, w zamian dostawało się suche, w miarę ciepłe i bezpieczne miejsce do czekania na atak przeciwnika. Do dyspozycji była kuchnia, gabinet lekarski a nawet podziemna kolejka (a duże miasta w Polsce do tej pory czekają na budowę metra...). Jeśli ktoś potrzebował słońca, zawsze mógł zgłosić się do obsługi dział przy wejściu do twierdzy. Jednym słowem żyć, nie umierać, trochę postrzelać a potem w stylu francuskim poddać się wrogowi.


Parędziesiąt kilometrów od Schoenbourga znajduje się kolejna fortyfikacja, tym razem niemiecka. Alzacja przechodziła swego czasu z rąk do rąk i za każdym razem jedna ze stron dokładała swoją cegiełkę do zestawu umocnień. Ta niemiecka, zbudowana w Mutzig i nazwana imieniem cesarza Wilhelma II pod koniec XIX była jedną z największych i najnowocześniejszych na świecie. I w odróżnieniu od tej w Schoenbourgu była o wiele bardziej skuteczna: parenaście minut ostrzału Francuzów na początku I Wojny Światowej skutecznie odstraszyło ich od wkroczenia na terytorium Alzacji. Niemiecka szkoła obronna góruje jednak nad francuską.


No comments:

Post a Comment