Thursday, April 17, 2014

Chwała i cześć NATO

Historię piszą zwycięzcy. A potem często robią z niej propagandę, która momentami ociera się o groteskę. Doskonały przykład tego stwierdzenia znaleźć można w Prisztinie. Tamtejsze Muzeum Kosowa mogłoby równie dobrze nazywać się Muzeum Dobroci NATO - całe drugie piętro poświęcone jest interwencji wojsk Sojuszu Atlantyckiego i obronie miejscowej ludności przed Serbami; pierwsze piętro zamknięte jest na cztery spusty i innej ekspozycji w tym muzeum nie ma. 


Kolorowe zdjęcia pokazują klasyczne czarno - białe podejście do tematu. Jedna strona jest zła (to oczywiście Serbowie) a druga dobra jak aniołki. Ani słowa o genezie konfliktu, nikt nie sili się na obiektywizm, zamiast tego gra się na najniższych ludzkich uczuciach. Miloszewicz przyrównywany jest do Adolfa, Wyzwolencza Armia Kosowa (UCK) wygląda na organizację humanitarną, tylko przypadkiem noszącą broń. Dodajmy do tego flagi państw NATO, portrety dowódców wojskowych i kopie stron tytułowych gazet zachodnich wiszące na wszystkich ścianach i laurka gotowa. 



O paru ciekawych faktach związanych z wojną w Kosowie muzeum dziwnym trafem nie wspomina. O tym, że NATO zbombardowało też konwój uchodźców albańskich oraz równało z ziemią szkoły i szpitale serbskie. O tym, że UCK jest mocno powiązana z mafią i swego czasu odpowiedzialna była za 70% przemytu heroiny do Europy. Albo o tym, że serbskim jeńcom wojennym wycinano organy i sprzedawano za worek pieniędzy bogatym ludziom z zagranicy.

Dla równowagi przeczytać trzeba "Stulecie kłamców" Łysiaka - u niego dobrzy Serbowie wygnani zostali ze swojej ziemi ojczystej przez podstępnych albańskich muzułmanów. Po dodaniu do siebie tych dwóch skrajnych wersji historii można wyrobić sobie własne zdanie o tym, o co tak naprawdę w tej wojnie chodziło.

No comments:

Post a Comment