Thursday, January 2, 2014

Grafitti

Street art na dobre zagościł na ulicach miast, niektórzy z graficiarzy stają się sławni a o ich dzieła sztuki zabijają się galerie sztuki nowoczesnej na całym świecie. Tam, w komfortowych warunkach i klimatyzowanych salach wystawowych uliczne malarstwo ma szansę przetrwać o wiele dłużej niż na świeżym powietrzu, narażone na zamalowanie przez służby porządkowe albo konkurencyjnych artystów. 

Współcześni graficiarze zazdroszczą pewnie trwałości efektów własnej pracy swoim starożytnym poprzednikom. Dzieła tych ostatnich, malowane w prymitywny sposób przy użyciu rąk i naturalnych barwników na skałach i w jaskiniach, narażone na działanie czasu i pozbawione jakiejkolwiek konserwacji zdołały przetrwać tysiące lat w prawie niezmienionej postaci. 

Szczególne uznanie należy się rysunkom z Laas Geel. Powstałe gdzieś pomiędzy 9000 a 3000 rokiem przed naszą erą (swoją drogą niezły rozrzut w datowaniu wieku), stworzone w przerwie pomiędzy wypasaniem krów a rozpalaniem ognia wizerunki ludzi i zwierząt zostały odkryte dla świata dopiero w 2002 roku. Przetrwały liczne wojny, zmiany klimatu, nawet we współczesnych czasach nie otoczone są specjalną ochroną. A mimo to ciągle robią niesamowite wrażenie. 


Laas Geel zobaczyć można po uzyskaniu pozwolenia z Ministerstwa Turystyki i załatwieniu sobie transportu z ochroną. O dojechaniu tam transportem publicznym i kupieniu biletu wstpępu na miejscu można póki co zapomnieć. Przy organizacji tego wszystkiego trzeba się trochę nabiegać (albo dopłacić sporą marżę lokalnej agencji turystycznej) ale zdecydowanie warto poświęcić czas i pieniądze. To, co można zobaczyć na miejscu rekompensuje z nawiązką wszystkie nakłady. Ponad 350 prawie idealnie zachowanych rysunków krów, ludzi i innych zwierząt powoduje przysłowiowy opad szczęki.




Dla zainteresowanych jest też coś z gatunku zoofilskiego soft-porno: dosyć realistycznie ukazana scena tworzenia nowego egzemplarza cielaka :-)


Zabytek na skalę światową, a wszystko to chronione tylko przez paru wiecznie śpiących żołnierzy i kawałki drutu kolczastego. Zabezpieczenie praktycznie żadne skoro przechodzą przez nie pastuszkowie ze swoimi owcami, wypasając je tuż koło dziedzictwa kulturowego całej ludzkości. 

Somaliland u jest podobnymi prehistorycznymi skalnymi malunkami jak dobry sernik rodzynkami. Spora część z nich czeka cały czas na swoje oficjalne odkrycie i paradoksalnie pomimo braku ochrony i konserwacji ma większe szanse na przetrwanie. Inne miejsca, znane już światu stają się ofiarą ludzkiej głupoty. Dhagax Khoure, mające ponad 5000 la zostało w dużym stopniu zniszczone w wyniku walk lokalnych klanów kłócących się o to, kto ma czerpać dochody z udostępniania tego miejsca zwiedzającym. Rysunki w Dhagax Marodi zostały "upiększone" przez współczesnych artystów napisami w stylu "Tu byłem, Toni Halik".Wniosek jest prosty, do Laas Geel trzeba przyjechać jak najszybciej.

No comments:

Post a Comment