Tuesday, April 19, 2011

Palmowa

Niedziela Palmowa w Łysych przypomina trochę wiejski odpust: są stragany z obważankami, stoisko z kasetami disco polo, wata cukrowa, występy lokalnych zespołów, znajdzie się nawet mala karuzela. Jest karkówka z grilla, chleb ze smalcem, lokalne psiwo kozicowe i miodówka.

I są palmy. Kiedyś robione z traw, kwiatów i liści, dziś głównie z bibuły. Male mają parędziesiąt centymetrów, najdłuższe ponad 10m, ale niezależnie od wielkości każda zrobiona jest z dbałością o detale.


W Łysych spotykają się dwa światy. Tradycyjny, katolicki świat spotyka ten miejsko-turystyczny, racjonalny. Ich przedstawiciele mają inne wartości, mowią innymi językami, różnią się nawet odmierzaniem czasu.

Zasłyszana rozmowa turystki z kobietą robiącą palmy:
- Ile czasu trwa zrobienie takiej palmy?
- Robimy je od Trzech Króli.
- Eeeeeee, czyli jakoś od... ? (twarz rozmówczyni zamieniona w wielki znak zapytania)
- No, przecież mówie, że od Trzech Króli.


Do Łysych najlepiej przyjechać wcześnie rano, wtedy można w spokoju spędzić parę godzin w starym drewnianym kościele i chłonąć atmosferę święta. W miare upływu czasu robi się niestety coraz ciaśniej, samochody zastawiają okoliczne łąki a kolo 10:00 tlum ludzi jest na tyle duzy, ze o jakimkolwiek delektowaniu sie chwila mozna zapomniec.
Godzine pozniej podczas procesji palmy przenoszane sa do nowego, murowanego kosciola. Przedstawiciele jednego swiata zostaja na mszy, ci z drugiego ida na zakupy.



I zastanawiam sie tylko, do ktorego swiata zaliczylbym siebie...

No comments:

Post a Comment