Austria, XV wiek, Schwaz, małe miasteczko na prowincji. W okolicznych górach odkryte zostają złoża srebra, założona kopalnia przyciąga ludzi z wielu stron Europy i w krótkim okresie miasto rośnie w zatrważającym tempie stając się po Wiedni drugim co do wielkości w państwie Habsburgów. Wydobycie z kopalni finansuje rozwój gospodarczy i militarny Austrii, właściciele kopalni bogacą sie w niesamowitym tempie, w miarę postępu technologicznego wydobycie sięga dalej w głąb ziemi.
Wszystko kwitnie przez następnych paręset lat, o wiele dłużej niż w przypadku kopalni węgla kamiennego. W końcu globalizacja, spadek cen srebra i wysokie koszty powodują zamknięcie kopalni w połowie XX wieku. Według obecnych szancunków dopiero po 25-krotnym wzroście cen tego kruszcu wydobycie zaczęłoby się znowu opłacać.
Po gorączce srebra pozostała tylko góra, przewiercona wzdłuż i wszerz podziemnymi korytarzami. Niewielką część z nich udostępniono zwiedzającym. Trzeba tylko nie cierpieć na klaustrofobię, do kopalni wjeżdżamy wąskim tunelem, siedząc w jeszcze węższej kolejce. Przez osiem minut siedzi się na podziemnym rolerkosterze w kamiennej rurze o szerokości niewiele więcej niż 1 metr.
Potem jest już prościej, zwiedzanie właściwej kopalni to prawie dwa kilometry spaceru śladami dawnych górników, z krótkimi przerwami na multimedialne projekcje filmowe lub opowieści przewodnika historii tego miejsca, o sposobie wydobycia, warunkach pracy (o BHP można tu zapomnieć) i o tym, skąd w ogóle znalazło się tu srebro.
A na koniec ponownie wariacka jazda kolejką, tym razen nawet szybsza, bo z górki i w szybkim tempie wracamy z podziemnego średniowiecza na prowincjonalną austriacką współczesność. Po srebrze i dawnej świetności Schwazu nie ma już śladu.