Thursday, October 18, 2012

River food

W delcie Mekongu można zakochać się od pierwszego wejrzenia.

Przyjazd do Can Tho, hotel niedaleko dworca autobusowego, restauracja niedaleko hotelu. Szybkie spojrzenie na menu – wszystko po wietnamsku. Lekka konsternacja, bo nawet wszechobecnej zupy pho nie ma. Ludzie naookolo przyglądają się nam uważnie, białego człowieka nie widziano tu chyba od lat. Mężczyzna ze stolika obok częstuje wietnamską wódką i krewetkami. W akwariach pod ścianą pozycje z menu trzymane są w sposób bardziej zrozumiały, pod postacią żywych zwierząt.




Rzut oka na węże, ropuchy, kraby i inne nienazwane stworzania i już wiadomo, że dziś wyjątkowo eksperymentów kulinarnych nie będzie. Dla bezpieczeństwa żołądka lepiej pozostać przy krewetkach i rybie. Próbowaliście kiedyś jeść smażoną rybę pałeczkami?

Knajpa z drewna i blachy falistej a w jej wnętrzu dziewczyny w krótkich spódniczkach i w szpilkach sprzedają piwo. Kawałek dalej paru nastolatków w rytm muzyki z wielkich głośników tańczy na środku ulicy breakdance nie zważając na przejeżdżające koło nich motory. Chyba tak właśnie wygląda Wietnam od tej mniej turystycznej strony.

No comments:

Post a Comment