Saturday, November 28, 2015

Czerwone diabły

Ku uciesze miejscowych i rozpaczy turystów panamskie "czerwone diabły" powoli odchodzą do przeszłości. Stare amerykańskie autobusy szkolne sprzedane swego czasu Panamie, albo podarowane w ramach bratniej pomocy powinny być wpisane na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Są wolne, głośne, nie spełniają chyba żadnego standardu odnośnie emisji spalin a ich siedzenia szybko przyprawiają odciski w dolnej części ciała. Ale są też unikalne jak płatki śniegu a do tego piękne. 

Co do estetyki to krytycy sztuki mogliby mieć swoje zdanie. umieszczając je pewnie gdzieś pomiędzy malarstwem religijnym i naiwnym. 
Głowne motywy lokalnych dekoratorów autobusów to dzieci oraz Jezus. 


Bardziej oryginalni artyści utrwalają podobizny Dziewczyny Bez Zęba na Przedzie, Jokera czy osiwiałego elfa na tle zamku.



Ilość symboli, motywów, ich wzajemne połączenie i usytuowanie na autobusie stwarzają mnóstwo możliwości dla indywidualnej interpretacji każdego dzieła. Temat idealny na panamski egzamin maturalny, o wiele bardziej wdzięczny niż analiza jakiegoś wiersza. 

Na całe szczęście wnętrza są już bardziej stonowane, głównie dominuje tam jeden kolor. 


Ten kierowca jak widać nie czuje sprzeczności pomiędzy burdelową czerwienią a Chrystusem....


Tuesday, November 24, 2015

Coś dla ciała, coś dla ducha

Wspomniana wcześniej gwałtowna modernizacja stolicy Panamy jest nie do końca równomierna. Architektura to jedno, ale sporo innych rzeczy za nią nie nadąża i pod wieloma względami mieszkańcy tego miasta żyją w rozkroku pomiędzy dniem wczorajszym i jutrzejszym. 

Jeden rzut oka na lokalną gazetę pozwala stwierdzić, że w sferze wierzeń spora część Panamczyków w dalszym ciągu ufa głównie lokalnym indiańskim szamanom, ich usługi zajmują znaczną cześć sekcji z ogłoszeniami drobnymi. Niektórzy szamani sprzedają też chyba prawa do używania ich wizerunku, parę razy zdjęcie tego samego starszego pana z pióropuszem i koralikami używane było w połączeniu z różnymi numerami telefonów czy adresów.


Pozostałe ogłoszenia to głownie anonse pań (lub transwestytów) do towarzystwa. Czyli jest coś dla ciała i coś dla ducha.


Sunday, November 22, 2015

Daleki Wschód w Ameryce Środkowej

Pierwsze wrażenie: centrum Panama City wyglada jak Szanghaj. Drapaczy chmur tu tyle, co dredów na głowie Boba Marleya, z tego połowa w nich (w sensie budynków, nie dredów) ciągle w budowie. Drogi na estakadach, luksusowe hotele i bary na dachu z widokiem na miasto.
Drugie skojarzenie to Singapur, choćby z powodu basenów na ostatnich piętrach wieżowców, z którch podziwiać można wieczorną panorame miasta, wylegując się w jacuzzi trzymając w ręku malibu. A widoki są ciekawe:


Nieźle i zupełnie niespodziewanie jak na stolicę małego, ciągle rozwijającego się kraju w Ameryce Środkowej. Tempo rozwoju jest raczej szybkie, w stolicy Panamy jest chyba więcej wieżowców niż w większości krajów Europy.


Na pierwszy rzut oka nie widać jednego, dosyć istotnego lokalnego akcentu. Spora część tych wysokich biurowców czy apartamentowców zbudowana została za pieniądze zarobione na handlu narkotykami. To taka niespodziewana konsekwencja lokalnych przepisów pozwalających na posiadanie anonimowych udziałów w spółkach panamskich, z których chętnie korzystają narkobiznesmeni z innych krajów regionu.