Saturday, June 9, 2012

Malowanki

Zwyczaje pogrzebowe mogą być różne, szczególnie w tak egzotycznych i nieosiągalnych dla zwykłych podróżników krajach jak Austria. Na przykład w małym miasteczku Hallstatt lokalny zwyczaj, podparty mikroskopijną ilością miejsca na przykościelnym cmentarzu, nakazywał wydobycie ciała nieboszczyka 15 lat po śmierci, wypolerowanie kości, wyczyszczenie czaszki i wymalowanie na niej imienia i nazwiska zmarłego, daty śmierci, kwiatuszków, liści dębu i krzyżyków. Tak przyozdobione resztki ludzkie składowano w miejscowej kaplicy. 
Wszystko trwało tak przez ponad dwieście lat, aż do upowszechnienia się kremacji. W ten sposób postęp cywilizacyjny wygrał z pragnieniem piękna; obecnie zgodnie z ostatnią wolą miejscowi mogą ciągle zamówić wystawienie swoich kości na widok publiczny ale ostatnia chętna zgłosiła się pod koniec lat 80 ubiegłego wieku. Pewnie dumna była ze swojego złotego zęba, który do tej pory wystaje ze szczęki i połyskuje w centralnym miejscu kaplicy.

 
Z innych lokalnych dewiacji, miejscowy baron zażyczył sobie, żeby co 50 lat w rocznicę jego śmierci trumnę z jego ciałem wyjmować z krypty, wsadzać na łódkę i przywozić do jego zamku po drugiej stronie jeziora. Parę razy spełniono to życzenie, w końcu jego rodzina ufundowała niemało rzeczy w lokalnym kościele i duchowieństwo musiało się jakoś odwdzięczyć.

Z rzeczy bardziej współczesnych, na jednym z grobów wyeksponowany jest śpiący kot. Może leży tam czarownica?

Nagrobny kot, w tle dom barona - pośmiertnego podróżnika

No comments:

Post a Comment