Wednesday, February 18, 2015

Amerykańska obsesja

Amerykanie mają niezłą obsesję na punkcie swoich sił zbrojnych. O wiele większą, niż można byłoby sądzić na podstawie popularnych hollywoodzkich seriali czy filmów. Dopiero będąc na miejscu poznać można skalę tego szaleństwa.
Pierwsze objawy widać już na lotnisku. Czynni członkowie armii czy marynarki mają prawo wejść jako jedni z pierwszych na pokład samolotu. Mundur jest tu stawiany na równi ze złotą czy platynową kartą programu lojanościowego linii lotniczych.
Potem jest już tylko gorzej. Prawie każdy blok reklamowy w telewizji zawiera spoty zachęcające do wstąpienia do wojska. Żołnierze mają sporo zniżek w restauracjach czy hotelach. Na ulicach rozdawane są darmowe gazety poświęcone w całości tematyce narodowych sił zbrojnych (wersja internetowa jednej z nich do sprawdzenia tu: www.stripes.com).
To wszystko możnaby jakoś przetrzymać. Najgorszy jest niepojęty zwyczaj wplatania elementów wojskowych w zupełnie niewinne i w żaden sposób niezwiązane z armią uroczystości. Przykład pierwszy z brzegu to start wyścigów skuterów śnieżnych w Anchorage - Iron Dog Race, podczas którego zawodnicy pokonują na swoich maszynach 2000 mil przez Alaskę żeby mniej więcej 40 godzin później dotrzeć do Fairbanks. Jedna z większych imprez sportowych w stanie, ceremionia startu poprzedzona została popisami skoków na tychże skuterach, dudniła głośna muzyka i rozdawano darmowego red bulla. A potem nastrój zrobił się pompatyczny. Po odśpiewaniu, trochę fałszując, amerykańskiego hymnu zupełnie niespodziewanie kolejnym punktem programu było coś w rodzaju przysięgi wojskowej połączonej z wręczeniem odznaczeń zasłużonym żolnierzom z Anchorage. Tuż po tym lokalny kapelan podczas tradycyjnej modlitwy tylko w paru zdaniach wspomniał o tych biednych sportowcach, którzy za moment przez prawie dwie doby będą sobie odmrażac tyłki pędząc na złamanie karku przez śniegi Alaski. Zamiast tego rozwodził się długo o dzielnych wojakach broniących amerykańskiego stylu życia w Iraku czy w Dżibuti. Co ma piernik do wiatraka? Przy tym wszystkim sponsorowanie Iron Dog Race przez armię nie dziwi już wcale.


 

No comments:

Post a Comment