Friday, December 30, 2011

Krótka lekcja strzyżenia wielbłądów.

Jak powszechnie wiadomo, wielblądy bardzo dbają o własny wygląd, szczególnie o długość sierści. Im dłuższa, tym lepsza. Niestety, ludzkie kanony piękna są troszkę inne, zwierzę ma być ostrzyżone na jeża, żadnych hipisowskich loczków ani końskiego ogona. Jak więc zabrać się do strzyżenia wielbłąda, gdy on wcale tego nie chce?

Krok pierwszy: wykręcamy zwierzakowi ogon. Naturalną reakcją wielbłada jest uklęknięcie na przednie nogi. A my tylko na to czekamy bo...
Krok drugi: to związanie przednich i tylnich nog. Wielbład jest w pułapce, sprowadzony do parteru, przewrócony na bok i strzyżenie można zacząć.


Krok trzeci: po przycięciu sierści z boku przywracamy zwierzaka do pozycji pionowej ale cały czas na kolanach. Teraz kolej na szyję i grzywkę. Jakby wielbład próbował protestować (a robią to wszystkie)...


...to subtelnie łapiemy go za mordkę. Ochota do buntu przechodzi mu w jednej chwili.


Krok czwarty: podcinanie ogona, ważne żeby tą istotną fazę procesu strzyżenia nadzorowało jak najwięcej osób.


Krok piąty:  pamiątkowe zdjęcie strzyżącego i strzyżonego.


I na tym koniec. Proste, prawda?
A co w tym czasie robią koledzy, wielbłąda oczywiście? Przyglądają się biernie jego męczarniom... 


... uśmiechają się z przekąsem ciesząc się z nieszczęścia innego...


... albo nudzą się jak mopsy.


Zbrojnych prób odbicia strzyżonego nie ma się co obawiać. A więc wielbłądzi fryzjerzy, do dzieła!

2 comments: